Czemu Wrocław nie jest odlotowy Andrzej Barski, były prezes wrocławskiego lotniska 2008-08-17 20:50:06, aktualizacja: 2008-08-17 20:52:08
Dylemat, czy były szef wrocławskiego lotniska powinien zabierać głos na temat sytuacji lotniska, dotąd hamował moje zapędy w tym zakresie.
Lata spędzone na lotnisku, w tym 3 na stanowisku prezesa, dały mi jednak wiedzę, której nie powinienem trzymać tylko dla siebie. Odejście z lotniska z przyczyn pozamerytorycznych daje mi prawo do cenzurowania działań władz spółki i jej organów nadzorczych. Już w roku 2004 lotnisko miało sprecyzowane kierunki rozwoju. Było pierwszym w Polsce lotniskiem posiadającym Master Plan wyznaczający rozwój lotniska do 2025 roku. Jak się okazało po upływie niespełna roku, jego słabością było niedoszacowanie pierwszego etapu (do 2008 roku) prognozy ruchu pasażerskiego. Polska znalazła się w strefie "otwartego nieba" i nikt nie spodziewał się tak gwałtownego rozwoju połączeń lotniczych, zwłaszcza w portach regionalnych.
Korekta prognozy ruchu pasażerskiego wymagała tylko rozszerzenia zakresu pierwszego z trzech etapów rozwoju w zakresie zwiększenia kubatury modułu terminalu pasażerskiego i powierzchni planowanych parkingów dla samochodów. Część operacyjna: płaszczyzny postojowe samolotów, drogi kołowania i tzw. drogi szybkiego zejścia z drogi startowej, były zaprojektowane prawidłowo i zapewniały oczekiwaną przepustowość lotniska. Taka korekta została, na zlecenie portu, wykonana przez autorów Master Planu - GAZOPROJEKT.
Cóż zatem się stało, że zaplanowana rozbudowa lotniska w praktyce nie nastąpiła do dziś?
Sytuacja wygląda następująco:
- Zatwierdzenie Master Planu nastąpiło z rocznym opóźnieniem na skutek wniosku o zdjęcie z programu obrad Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy punktu dotyczącego zatwierdzenia tego dokumentu. Wniosek taki, bez podania uzasadnienia i ku zdziwieniu władz spółki, zgłosił przedstawiciel Gminy Wrocław, wiceprezydent Jarosław Obremski.
- Z inicjatywy gminy Wrocław dokonano zmian w składzie zarządu spółki, zastępując doświadczonych i kompetentnych ludzi osobami, których umiejętności obrazuje stan lotniska.
- Posiadając tereny pod rozbudowę lotniska, gmina Wrocław nie przekazywała ich spółce. Nic nie zrobiono również w sprawie ich prawnego statusu. W tym samym czasie prezydent Wrocławia wydaje polecenie (prosi) opublikowania w prasie mapki rozwoju lotniska. Jak sądzę, ten fakt nie był bez znaczenia dla obecnej sytuacji (roszczenia b. właścicieli gruntów). Zwracałem uwagę na niebezpieczeństwa, jakie mogą wyniknąć po takiej publikacji (np. wzrost cen działek, które trzeba dokupić). Mimo zastrzeżeń polecenie wykonał jeden z członków zarządu spółki.
- Już w 2005 roku wiceprezydent Obremski "otwartym tekstem" lansował tezę, że w związku z rozbudową lotniska widzi potrzebę, by prezesem był finansista. Dzisiaj prezesem jest finansista - jak działa, widać gołym okiem. Swoją drogą należy panu Obremskiemu pogratulować konsekwencji, z jaką demontował sprawny organizm spółki, i jak sądzę, nie jest to jego pierwsze doświadczenie w tym zakresie w mieście.
- Psuto atmosferę (znowu gmina Wrocław) wokół lotniska, głównie w otoczeniu zewnętrznym (gmina Kąty Wrocławskie) głośnym artykułowaniem potrzeby rezerwowania terenów od strony Smolca i Krzeptowa pod drugą drogę startową, która nie ma i nie miała uzasadnienia. Wizja potężnego lotniska nie trzyma się kupy i tylko szkodzi jego rozwojowi.
- Niewiele zrobiono w sprawie terenów należących do wojska. To, co zostało osiągnięte, było rezultatem działań zarządu spółki. A to, co niedawno ogłoszono jako sukces, w praktyce niewiele odbiega od tego, co już mieliśmy. Trzeba zrozumieć, że lotniska nie zadowala forma użytkowania terenów, tylko ich prawo własności. Myślę, że brakuje dobrej woli ze strony rządzących byłych i obecnych ekip. W jakimś sensie taka sytuacja jest na rękę miastu. Zdaje sobie ono bowiem sprawę z tego, że gdyby Skarb Państwa przekazał grunty - to otrzymałby je Samorząd Dolnośląski, a nie Wrocław. Miasto straciłoby dominującą pozycję w spółce, a przecież stale traktuje lotnisko jak swoje.
- Obecny stan lotniska może stać się hamulcem dla dalszego rozwoju połączeń. Lotnisko nie jest z gumy. Liczba pasażerów w szczytowych godzinach na terenie terminalu staje się zagrożeniem dla bezpieczeństwa pasażerów.
Nie da się w sposób skondensowany opisać złożoności sytuacji wrocławskiego lotniska, by była ona zrozumiała dla tych, którzy "czują" lotnictwo, jak i dla tych, którzy korzystają z lotniska tylko jako pasażerowie. Złożoność problemu wymaga rzetelnego do niego podejścia. Twierdzę, że w obecnej sytuacji takie podejście nie jest na rękę władzom Wrocławia. Z uwagi na straty, jakie generuje obecna sytuacja, problemem tym powinni zainteresować się pozostali akcjonariusze. Twierdzę bowiem, że to właśnie działania przedstawicieli Wrocławia czynią największe szkody dla przyszłości lotniska.
We Wrocławiu jest źle. W tej sytuacji zasadne są pytania: dlaczego głównym rozgrywającym ze strony Wrocławia jest człowiek, który nie ma nic wspólnego z infrastrukturą komunikacyjną, a jego działania ewidentnie szkodzą sprawie?
Kto i jakie poniesie konsekwencje za sprawę związaną z terenami przewidzianymi pod rozbudowę lotniska i infrastruktury?
Dlaczego władze Wrocławia milczą na temat deklaracji dotyczących poprawy dojazdu do obecnego terminalu (droga zwana "widelcem") oraz przejęciem na siebie wybudowania terminalu?
Dlaczego nikt nie mówi o odpowiedzialności organów nadzorczych spółki Port Lotniczy Wrocław za działania zarządu?
Kto poniesie odpowiedzialność za stratę czasu i pieniędzy w związku z powstałymi opóźnieniami?
Jak długo będą pojawiały się genialne pomysły zarządu na udrożnienie terminalu w postaci np. "...budowy namiotu do odpraw na czas EURO 2012"?
Dlaczego pozostali akcjonariusze spółki (poza Wrocławiem) zajmują wciąż pasywną pozycję i pozwalają na jej zawłaszczanie?
We wrześniu 2007 roku prezydent Wrocławia powiedział, że zarząd lotniska jest najlepszy z dotychczasowych. Wypowiedź ta miała miejsce 7 miesięcy od powołania nowego zarządu. Jeżeli taka jest wiedza prezydenta na temat lotniska, to myślę, że potrafi też odpowiedzieć na postawione wyżej pytania.
Andrzej Barski - pracował na wrocławskim lotnisku od 1999 r. do 2006r. W latach 2003 - 2006 był prezesem Spółki Akcyjnej Port Lotniczy Wrocław.
Nie da się w sposób skondensowany opisać złożoności sytuacji wrocławskiego lotniska, by była ona zrozumiała dla tych, którzy "czują" lotnictwo, jak i dla tych, którzy korzystają z lotniska tylko jako pasażerowie. Złożoność problemu wymaga rzetelnego do niego podejścia. Twierdzę, że w obecnej sytuacji takie podejście nie jest na rękę władzom Wrocławia. Z uwagi na straty, jakie generuje obecna sytuacja, problemem tym powinni zainteresować się pozostali akcjonariusze. Twierdzę bowiem, że to właśnie działania przedstawicieli Wrocławia czynią największe szkody dla przyszłości lotniska.
We Wrocławiu jest źle. W tej sytuacji zasadne są pytania: dlaczego głównym rozgrywającym ze strony Wrocławia jest człowiek, który nie ma nic wspólnego z infrastrukturą komunikacyjną, a jego działania ewidentnie szkodzą sprawie?
Kto i jakie poniesie konsekwencje za sprawę związaną z terenami przewidzianymi pod rozbudowę lotniska i infrastruktury?
Dlaczego władze Wrocławia milczą na temat deklaracji dotyczących poprawy dojazdu do obecnego terminalu (droga zwana "widelcem") oraz przejęciem na siebie wybudowania terminalu?
Dlaczego nikt nie mówi o odpowiedzialności organów nadzorczych spółki Port Lotniczy Wrocław za działania zarządu?
Kto poniesie odpowiedzialność za stratę czasu i pieniędzy w związku z powstałymi opóźnieniami?
Jak długo będą pojawiały się genialne pomysły zarządu na udrożnienie terminalu w postaci np. "...budowy namiotu do odpraw na czas EURO 2012"?
Dlaczego pozostali akcjonariusze spółki (poza Wrocławiem) zajmują wciąż pasywną pozycję i pozwalają na jej zawłaszczanie?
We wrześniu 2007 roku prezydent Wrocławia powiedział, że zarząd lotniska jest najlepszy z dotychczasowych. Wypowiedź ta miała miejsce 7 miesięcy od powołania nowego zarządu. Jeżeli taka jest wiedza prezydenta na temat lotniska, to myślę, że potrafi też odpowiedzieć na postawione wyżej pytania.
Andrzej Barski - pracował na wrocławskim lotnisku od 1999 r. do 2006r. W latach 2003 - 2006 był prezesem Spółki Akcyjnej Port Lotniczy Wrocław. http://polskatimes.pl/gazetawroclawska/ ... ml#materia