Segment Aleje DęboweZaczynając "od końca":
- rozglądaliśmy się i zdecydowaliśmy na segment (nie było wówczas mowy o tym, że grunt jest WSPOLNY czyli de facto są to lokale-mieszkania, a nie domki na niezależnym jeden od drugiego gruncie) w lutym zeszłego roku, jeśli teraz mamy rezygnować to proszę wybaczyć - ceny są inne (choć i wówczas nie były "jak na plakacie", to dość naiwne zresztą wierzyć w treść reklam, niezależnie kto je wywiesza!!), kredyty już w tej chwili banki mocno ograniczyły (są dla etatowców, ale na działalność gosp. już niekoniecznie się dostanie), no i te drobne 1,5 roku czekania "w plecy"...
- byliśmy na budowie z grupą mieszkańców w pewną styczniową niedzielę, ponieważ deweloper ustawicznie odmawiał pokazania nam lokali (ostatnia - i jedyna poza momentem decyzji o zakupie - okazja do obejrzenia postępu robót była w lecie 2019r). W styczniu segmenty były pozalewane (nasz nie, ale byliśmy w segmencie sąsiadów, który akurat był otwarty) - z sufitów na piętrze kapały krople wody, ściany wokół zalania były mokrusieńkie; deweloper odmówił rozmowy na ten temat
- do chwili podpisania umowy deweloperskiej była non-stop mowa o terminie zakończenia w listpadzie-grudniu 2019; mamy nawet wpisaną w umowę możliwość "odbioru technicznego", co oznaczałoby, że my płacimy rachunki, nie możemy mieszkać, ale możemy wykańczać lokal (co jak wiadomo trwa); panie z biura sprzedaży twierdziły, że postęp prac daleko wyprzedza harmonogram i na pewno skończą przed czasem
- realia są takie, że osoby, które chciały przyjść na odbiór z inspektorem (zewnętrzną firmą od odbiorów, z taką firmą nie da się umówić "na pojutrze", lecz z wyprzedzeniem ok 8-10 dni kalendarzowych) wpadły już w terminy czerwcowe, a więc nie, nie dało się odebrać lokalu z sensem i w terminie zgodnym z umową, a już na pewno nie wszystkim - bo do niektórych jeszcze w zeszły poniedziałek Sagaris nie raczył zadzwonić w sprawie odbioru; to oczywiście drobiazg, bo to parę dni różnicy, niemniej względem zapewnień "na gębę" jest to 5-6 miesięcy obsuwy
jedna z sąsiadek nie ma podłogówki, mimo że za nią dodatkowo dopłaciła
- kontakt z paniami i panami z Sagarisa jest fatalny; albo nie odbierają (i absolutnie nie oddzwaniają), albo kompletnie nie odpisują na maile, po pół roku okazuje się, że w ogóle je gubią
- jedyne, co ratuje tę inwestycję w naszych oczach, to OKOLICA oraz fakt, że w NASZYM segmencie nie doszło do zalania, a całą resztę usterek prawdopodobnie da się naprawić, jeśli nie przez Sagaris, to nawet własnym kosztem; natomiast sąsiadom, którzy mieli zalanie, z całego serca współczujemy - nerwów czy choćby niepewności, czy coś im za jakiś czas nie wyskoczy...